W pogoni za…
Każdy dzień stawia przed nami wiele obowiązków, celów, planów.
My, matki za dużo bierzemy na swoje barki, zbytnio się wszystkim przejmujemy. Chcemy, aby nasze życie było idealne, dzieci czyste, dom jak z katalogu. Chcemy mieć zawsze nienaganny wygląd i makijaż. Codziennie świeże pieczywo na śniadanie i dwudaniowy obiad, łącznie z domowym kompotem i deserem. Ubrania zawsze wyprasowane i posegregowane kolorystycznie. Rzecz jasna w najmodniejszej szafie z IKEA. Idealna figura- przecież bycie FIT jest takie trendy. Nie może być po nas widać, że kiedykolwiek urodziłyśmy dziecko.
Kiedy jesteśmy w ciąży nie możemy się skarżyć na nudności czy opuchnięte nogi. Gdy dziecko przychodzi na świat musimy organizować się tak, aby mieć czas na wszystko. Oczywiście nie możemy zapomnieć o mężu, on też jest ważny. Matki tylko siedzą w domu, więc wieczorem muszą być pełne energii, aby zaspokoić swojego mężczyznę w łóżku. Przecież musi on odreagować ciężki dzień w pracy.
Najlepiej jak nasz dom jest czysty, wszystko leży na swoim miejscu, obiad czeka na stole, lodówka jest zawsze pełna, rachunki opłacone, dziecko i mąż szczęśliwi… Musimy tylko pamiętać o braku zmęczenia i ciągłym uśmiechu na twarzy. Podkrążone oczy? Zapomnij.
Czyż nie tak wyglądają matki z okładek magazynów?
Nie wiem jak Wy, ale ja nigdy nie widziałam normalnej, zmęczonej kobiety na okładce.
Media podnoszą nam wysoko poprzeczkę, a my wszystkie myślimy, że tak to powinno wyglądać.
Gonimy za idealnym życiem, często się w tym biegu gubiąc. Też to znam. Na szczęście ktoś wylał mi kubeł zimnej wody na głowę i stanęłam na chwilę zastanawiając się „Po co?”. W jakim celu mam biec tak jak wszyscy? Już nie gonię przed siebie na łeb, na szyję. Nie sprzątam i nie gotuję codziennie- wolę pobawić się z dziećmi lub poczytać książkę wieczorem.
Nie dążę do doskonałości, nie chcę być idealną matką. Wolę odpuścić, żyć spokojniej i być szczęśliwą kobietą.